WEEKEND DLA KULTURY
W Warszawie Tradycyjna Noc Muzeów (17.05) z wieloma atrakcjami. Duży ruch, przez co trudno było się dostać do wielu miejsc. Z odwiedzonych wspomnę tylko jedno dość nietypowe, ale które powtarzam - Bibliotekę na Koszykowej, gdzie oprócz zwiedzania zakamarków budynku organizowane są stoły z gratisową dużą ofertą książek-dubletów ze zbiorów lub zasobu Schroniska Książek - inicjatywy zasilanej w dużym stopniu (dodatkowo) przez wymianę książek między czytelnikami. Moja domowa biblioteka (ok. 2000 pozycji) też po części z tego skorzystała. Tym razem znów coś złowiłem...
Miałem jechać w weekend na duże targi książki w Krakowie, ale to byłoby trudne w związku z wyborami 18 maja, zatem skorzystałem z podobnych (?) targów warszawskich, które miały miejsce w czasie weekendu. Moloch, który jest trudny do ogarnięcia - nie tylko sale w PKiN, ale kilkadziesiąt namiotów wokół Pałacu, z kilkuset stoiskami. I wiele tysięcy tytułów.
Niestety, IMO ok. połowy nadaje się na ... zmielenie. Sorry, ale wśród książek wartościowych jest dużo pisanych "sobie a muzom", grafomanii, powieści dziwnej treści...
Budujące jest, że widziałem dużo młodzieży/młodych ludzi, co mogłoby zaprzeczać tezie, że nie czytają książek. Zachodzi jednak pytanie - z której ww. puli publikacji.
Oprócz samych stoisk księgarskich były liczne spotkania z autorami.
Wymienię jedno dla mnie ważne i niezmiernie ciekawe - z Rafałem Skąpskim, kumplem z lat młodości, z którym podróżowałem po Europie (osobno także z jego bratem). Wtedy ani on, ani ja nie przypuszczaliśmy jak potoczy się jego dalsze życie i czego dokona. O ile możesz to częściowo sprawdzić na przykład tutaj https://pl.wikipedia.org/wiki/Rafa%C5%82_Sk%C4%85pski , to nie dowiesz się tam w szczególności o opasłych sagach rodzinnych z wieloma wątkami historycznymi i o nowszych książkach jak "Panny z Genewy", "Trzeci Wokulski", "Sprawa Witosa" oraz tych, które ukażą się w tym roku.
A przy okazji zwiedziłem pobliskie nowe Muzeum Sztuki Nowoczesnej (MSN) - zasługuje na osobne omówienie, ale to raczej przy okazji jakiejś wystawy.
Wreszcie, sobotni finał Eurowizji. Był czas, że formuła konkursu ograniczyła prymat rozbuchanego widowiska, na rzecz formy skromniejszej i skupionej na piosence. Teraz znów to raczej show telewizyjny.
Pisałem 13 maja na X: Dziś występ Justyny Steczkowskiej na #eurowizja2025 . Chociaż życzę jej sukcesu, mam wątpliwości czy się uda. Ze względu na przeładowanie formą jej prezentacji względem wartości muzycznej. Ale może właśnie tego się oczekuje od festiwalu widowisk co wyparło format poświęcony piosenkom?
Cóż - stało się tak jak przypuszczałem. To konkurs piosenki, a nie za przeproszeniem - wygibasów. Co oceniono i u innych uczestników, bo wygrały prezentacje te skupione właśnie na samych utworach z ograniczeniem rozpraszaczy.
Niektóre na granicy obleśności trafiły na dalsze miejsca - słusznie. Oczywiście było wiele kontrowersji - to, co jedni uważali za wybitne, inni za słabe a nawet kiczowate.
Potem znalazłem wpis Pauliny Młynarskiej potwierdzający moje odczucia:
"Odeszłam od telewizora na granicy ataku epilepsji. Reżyser światła konkursu Eurowizji miał chyba misję wykończenia mieszkańców Unii efektami. Estetyka: gdzieś między pogrzebem w klubie techno a domem publicznym dla fanów lateksu i cierpienia. Muzyka: jakby TikTok i AI miały dziecko w złym tripie. Cieszę się, że mój ojciec tego nie oglądał. I że mam książki. I psy. I zdrowie psychiczne..."
Powiem uogólniając:
Historia i życie daje wiele przykładów, że opinia większości nie gwarantuje najlepszego wyboru.
Dlatego nie dziwmy się, że są krytycy nawet (?) demokracji. Także nie ulegajmy wymowie sondaży - nie ilość, a jakość liczy się bardziej. Będzie to miało odniesienie i do dzisiejszych wyborów.
Steczkowska uzyskała u jurorów miejsce 24., a w podsumowaniu 14.
Z polskiego podwórka - mamy tylu dobrych piosenkarzy, że aż dziwi że ukrywanych i że nie zostają wysłani na tego rodzaje konkursy.
Piszę to wszystko jeszcze przed wynikami wyborów prezydenckich - o tym potem...
W Warszawie Tradycyjna Noc Muzeów (17.05) z wieloma atrakcjami. Duży ruch, przez co trudno było się dostać do wielu miejsc. Z odwiedzonych wspomnę tylko jedno dość nietypowe, ale które powtarzam - Bibliotekę na Koszykowej, gdzie oprócz zwiedzania zakamarków budynku organizowane są stoły z gratisową dużą ofertą książek-dubletów ze zbiorów lub zasobu Schroniska Książek - inicjatywy zasilanej w dużym stopniu (dodatkowo) przez wymianę książek między czytelnikami. Moja domowa biblioteka (ok. 2000 pozycji) też po części z tego skorzystała. Tym razem znów coś złowiłem...
Miałem jechać w weekend na duże targi książki w Krakowie, ale to byłoby trudne w związku z wyborami 18 maja, zatem skorzystałem z podobnych (?) targów warszawskich, które miały miejsce w czasie weekendu. Moloch, który jest trudny do ogarnięcia - nie tylko sale w PKiN, ale kilkadziesiąt namiotów wokół Pałacu, z kilkuset stoiskami. I wiele tysięcy tytułów.
Niestety, IMO ok. połowy nadaje się na ... zmielenie. Sorry, ale wśród książek wartościowych jest dużo pisanych "sobie a muzom", grafomanii, powieści dziwnej treści...
Budujące jest, że widziałem dużo młodzieży/młodych ludzi, co mogłoby zaprzeczać tezie, że nie czytają książek. Zachodzi jednak pytanie - z której ww. puli publikacji.
Oprócz samych stoisk księgarskich były liczne spotkania z autorami.
Wymienię jedno dla mnie ważne i niezmiernie ciekawe - z Rafałem Skąpskim, kumplem z lat młodości, z którym podróżowałem po Europie (osobno także z jego bratem). Wtedy ani on, ani ja nie przypuszczaliśmy jak potoczy się jego dalsze życie i czego dokona. O ile możesz to częściowo sprawdzić na przykład tutaj https://pl.wikipedia.org/wiki/Rafa%C5%82_Sk%C4%85pski , to nie dowiesz się tam w szczególności o opasłych sagach rodzinnych z wieloma wątkami historycznymi i o nowszych książkach jak "Panny z Genewy", "Trzeci Wokulski", "Sprawa Witosa" oraz tych, które ukażą się w tym roku.
A przy okazji zwiedziłem pobliskie nowe Muzeum Sztuki Nowoczesnej (MSN) - zasługuje na osobne omówienie, ale to raczej przy okazji jakiejś wystawy.
Wreszcie, sobotni finał Eurowizji. Był czas, że formuła konkursu ograniczyła prymat rozbuchanego widowiska, na rzecz formy skromniejszej i skupionej na piosence. Teraz znów to raczej show telewizyjny.
Pisałem 13 maja na X: Dziś występ Justyny Steczkowskiej na #eurowizja2025 . Chociaż życzę jej sukcesu, mam wątpliwości czy się uda. Ze względu na przeładowanie formą jej prezentacji względem wartości muzycznej. Ale może właśnie tego się oczekuje od festiwalu widowisk co wyparło format poświęcony piosenkom?
Cóż - stało się tak jak przypuszczałem. To konkurs piosenki, a nie za przeproszeniem - wygibasów. Co oceniono i u innych uczestników, bo wygrały prezentacje te skupione właśnie na samych utworach z ograniczeniem rozpraszaczy.
Niektóre na granicy obleśności trafiły na dalsze miejsca - słusznie. Oczywiście było wiele kontrowersji - to, co jedni uważali za wybitne, inni za słabe a nawet kiczowate.
Potem znalazłem wpis Pauliny Młynarskiej potwierdzający moje odczucia:
"Odeszłam od telewizora na granicy ataku epilepsji. Reżyser światła konkursu Eurowizji miał chyba misję wykończenia mieszkańców Unii efektami. Estetyka: gdzieś między pogrzebem w klubie techno a domem publicznym dla fanów lateksu i cierpienia. Muzyka: jakby TikTok i AI miały dziecko w złym tripie. Cieszę się, że mój ojciec tego nie oglądał. I że mam książki. I psy. I zdrowie psychiczne..."
Powiem uogólniając:
Historia i życie daje wiele przykładów, że opinia większości nie gwarantuje najlepszego wyboru.
Dlatego nie dziwmy się, że są krytycy nawet (?) demokracji. Także nie ulegajmy wymowie sondaży - nie ilość, a jakość liczy się bardziej. Będzie to miało odniesienie i do dzisiejszych wyborów.
Steczkowska uzyskała u jurorów miejsce 24., a w podsumowaniu 14.
Z polskiego podwórka - mamy tylu dobrych piosenkarzy, że aż dziwi że ukrywanych i że nie zostają wysłani na tego rodzaje konkursy.
Piszę to wszystko jeszcze przed wynikami wyborów prezydenckich - o tym potem...
WEEKEND DLA KULTURY
W Warszawie Tradycyjna Noc Muzeów (17.05) z wieloma atrakcjami. Duży ruch, przez co trudno było się dostać do wielu miejsc. Z odwiedzonych wspomnę tylko jedno dość nietypowe, ale które powtarzam - Bibliotekę na Koszykowej, gdzie oprócz zwiedzania zakamarków budynku organizowane są stoły z gratisową dużą ofertą książek-dubletów ze zbiorów lub zasobu Schroniska Książek - inicjatywy zasilanej w dużym stopniu (dodatkowo) przez wymianę książek między czytelnikami. Moja domowa biblioteka (ok. 2000 pozycji) też po części z tego skorzystała. Tym razem znów coś złowiłem...
Miałem jechać w weekend na duże targi książki w Krakowie, ale to byłoby trudne w związku z wyborami 18 maja, zatem skorzystałem z podobnych (?) targów warszawskich, które miały miejsce w czasie weekendu. Moloch, który jest trudny do ogarnięcia - nie tylko sale w PKiN, ale kilkadziesiąt namiotów wokół Pałacu, z kilkuset stoiskami. I wiele tysięcy tytułów.
Niestety, IMO ok. połowy nadaje się na ... zmielenie. Sorry, ale wśród książek wartościowych jest dużo pisanych "sobie a muzom", grafomanii, powieści dziwnej treści...
Budujące jest, że widziałem dużo młodzieży/młodych ludzi, co mogłoby zaprzeczać tezie, że nie czytają książek. Zachodzi jednak pytanie - z której ww. puli publikacji.
Oprócz samych stoisk księgarskich były liczne spotkania z autorami.
Wymienię jedno dla mnie ważne i niezmiernie ciekawe - z Rafałem Skąpskim, kumplem z lat młodości, z którym podróżowałem po Europie (osobno także z jego bratem). Wtedy ani on, ani ja nie przypuszczaliśmy jak potoczy się jego dalsze życie i czego dokona. O ile możesz to częściowo sprawdzić na przykład tutaj https://pl.wikipedia.org/wiki/Rafa%C5%82_Sk%C4%85pski , to nie dowiesz się tam w szczególności o opasłych sagach rodzinnych z wieloma wątkami historycznymi i o nowszych książkach jak "Panny z Genewy", "Trzeci Wokulski", "Sprawa Witosa" oraz tych, które ukażą się w tym roku.
A przy okazji zwiedziłem pobliskie nowe Muzeum Sztuki Nowoczesnej (MSN) - zasługuje na osobne omówienie, ale to raczej przy okazji jakiejś wystawy.
Wreszcie, sobotni finał Eurowizji. Był czas, że formuła konkursu ograniczyła prymat rozbuchanego widowiska, na rzecz formy skromniejszej i skupionej na piosence. Teraz znów to raczej show telewizyjny.
Pisałem 13 maja na X: Dziś występ Justyny Steczkowskiej na #eurowizja2025 . Chociaż życzę jej sukcesu, mam wątpliwości czy się uda. Ze względu na przeładowanie formą jej prezentacji względem wartości muzycznej. Ale może właśnie tego się oczekuje od festiwalu widowisk co wyparło format poświęcony piosenkom?
Cóż - stało się tak jak przypuszczałem. To konkurs piosenki, a nie za przeproszeniem - wygibasów. Co oceniono i u innych uczestników, bo wygrały prezentacje te skupione właśnie na samych utworach z ograniczeniem rozpraszaczy.
Niektóre na granicy obleśności trafiły na dalsze miejsca - słusznie. Oczywiście było wiele kontrowersji - to, co jedni uważali za wybitne, inni za słabe a nawet kiczowate.
Potem znalazłem wpis Pauliny Młynarskiej potwierdzający moje odczucia:
"Odeszłam od telewizora na granicy ataku epilepsji. Reżyser światła konkursu Eurowizji miał chyba misję wykończenia mieszkańców Unii efektami. Estetyka: gdzieś między pogrzebem w klubie techno a domem publicznym dla fanów lateksu i cierpienia. Muzyka: jakby TikTok i AI miały dziecko w złym tripie. Cieszę się, że mój ojciec tego nie oglądał. I że mam książki. I psy. I zdrowie psychiczne..."
Powiem uogólniając:
Historia i życie daje wiele przykładów, że opinia większości nie gwarantuje najlepszego wyboru.
Dlatego nie dziwmy się, że są krytycy nawet (?) demokracji. Także nie ulegajmy wymowie sondaży - nie ilość, a jakość liczy się bardziej. Będzie to miało odniesienie i do dzisiejszych wyborów.
Steczkowska uzyskała u jurorów miejsce 24., a w podsumowaniu 14.
Z polskiego podwórka - mamy tylu dobrych piosenkarzy, że aż dziwi że ukrywanych i że nie zostają wysłani na tego rodzaje konkursy.
Piszę to wszystko jeszcze przed wynikami wyborów prezydenckich - o tym potem...
·180 Views
·0 Reviews