Przejdź na wersje Pro

  • Like
    1
    ·0 Oceny
  • ·0 Oceny
  • Anna Walentynowicz. Anna Solidarność. Piękna postać i historia życia. Moje pierwsze realne emocje z „Solidarnością” wiążą się właśnie z p. Anią.
    Była w #Racibórz 2 lata przed swoją śmiercią w katastrofie smoleńskiej. Zaplanowane spotkania z młodymi, całe szkoły organizowały wyjścia z uczniami. I nagle szok. Starosta raciborski (związany z PO) zakazał szkołom puszczania uczniów na spotkanie (byłem wtedy w liceum). Kiedy grupki młodych na własną rękę mimo wszystko chciały iść, na kilka godzin przed spotkaniem, starosta zakazał wynajęcia jakiejkolwiek sali i wpuszczenia Anny Walentynowicz na teren szkół. Szok.
    Do dzisiaj to znak hańby dla władz powiatu raciborskiego, którym od jego powstania rządzi wywodząca się z tego samego trzonu ekipa.
    Działo się to rok po słynnych słowach „My jesteśmy tu, gdzie wtedy. Oni tam, gdzie stało ZOMO”. Wtedy medialnie komentowano, że to tylko walka o dziedzictwo Solidarności, o symbole. Anna Walentynowicz skomentowała jednak to jednoznacznie: „Premier powiedział o zdrajcach, którzy sprzeniewierzyli się idei solidarności. Oni wyrzucili ideały i zrobili kariery. Nawet komuniści bali się społeczeństwa, ale ci zdrajcy strachu nie czuli”.
    I znów miała rację. W Raciborzu strachu też nie czuli.
    Anna Walentynowicz. Anna Solidarność. Piękna postać i historia życia. Moje pierwsze realne emocje z „Solidarnością” wiążą się właśnie z p. Anią. Była w #Racibórz 2 lata przed swoją śmiercią w katastrofie smoleńskiej. Zaplanowane spotkania z młodymi, całe szkoły organizowały wyjścia z uczniami. I nagle szok. Starosta raciborski (związany z PO) zakazał szkołom puszczania uczniów na spotkanie (byłem wtedy w liceum). Kiedy grupki młodych na własną rękę mimo wszystko chciały iść, na kilka godzin przed spotkaniem, starosta zakazał wynajęcia jakiejkolwiek sali i wpuszczenia Anny Walentynowicz na teren szkół. Szok. Do dzisiaj to znak hańby dla władz powiatu raciborskiego, którym od jego powstania rządzi wywodząca się z tego samego trzonu ekipa. Działo się to rok po słynnych słowach „My jesteśmy tu, gdzie wtedy. Oni tam, gdzie stało ZOMO”. Wtedy medialnie komentowano, że to tylko walka o dziedzictwo Solidarności, o symbole. Anna Walentynowicz skomentowała jednak to jednoznacznie: „Premier powiedział o zdrajcach, którzy sprzeniewierzyli się idei solidarności. Oni wyrzucili ideały i zrobili kariery. Nawet komuniści bali się społeczeństwa, ale ci zdrajcy strachu nie czuli”. I znów miała rację. W Raciborzu strachu też nie czuli.
    Like
    1
    ·0 Oceny
  • Haha
    1
    ·0 Oceny
  • Like
    1
    ·0 Oceny
  • ·0 Oceny
  • ·0 Oceny
  • https://www.tiktok.com/@sw_polska48pl/video/7544407903336205590?_r=1&_t=ZN-8zJbowtfZdm&fbclid=IwY2xjawMga4FleHRuA2FlbQIxMABicmlkETBPaHpibVh2ZFQwUzZaNkdNAR7LGwoWdqzRz7iTvRDI4Gc__qqg6nZBMxk_Q816H_t68296whQL3csZIgNnUw_aem_Gvb5Cprv_5HkZqYSc9h-bw
    https://www.tiktok.com/@sw_polska48pl/video/7544407903336205590?_r=1&_t=ZN-8zJbowtfZdm&fbclid=IwY2xjawMga4FleHRuA2FlbQIxMABicmlkETBPaHpibVh2ZFQwUzZaNkdNAR7LGwoWdqzRz7iTvRDI4Gc__qqg6nZBMxk_Q816H_t68296whQL3csZIgNnUw_aem_Gvb5Cprv_5HkZqYSc9h-bw
    ·0 Oceny
  • Przez lata nazywano nas foliarzami i szurami, bo mieliśmy odwagę mówić głośno o wątpliwościach wobec szczepionek mRNA. Dziś niemiecki „Die Welt” ujawnia dokumenty, z których wynika, że podczas kluczowej fazy badań Pfizera zatajano informacje o zgonach i skutkach ubocznych, a część danych przedstawiano w sposób minimalizujący ryzyko. Co więcej – preparaty dopuszczano do obrotu, zanim organy rejestracyjne w USA i Europie zapoznały się z pełną dokumentacją badań.
    Mieliśmy rację, gdy ostrzegaliśmy przed „eksperymentem medycznym” sprzedawanym jako „bezpieczny i skuteczny”. To nie była medycyna, to był biznes na skalę globalną, gdzie życie i zdrowie ludzi stały się walutą. I dziś już nikt nie zmyje tej odpowiedzialności – ani koncerny, ani politycy, ani eksperci, którzy świadomie wprowadzali społeczeństwa w błąd.
    Przez lata nazywano nas foliarzami i szurami, bo mieliśmy odwagę mówić głośno o wątpliwościach wobec szczepionek mRNA. Dziś niemiecki „Die Welt” ujawnia dokumenty, z których wynika, że podczas kluczowej fazy badań Pfizera zatajano informacje o zgonach i skutkach ubocznych, a część danych przedstawiano w sposób minimalizujący ryzyko. Co więcej – preparaty dopuszczano do obrotu, zanim organy rejestracyjne w USA i Europie zapoznały się z pełną dokumentacją badań. Mieliśmy rację, gdy ostrzegaliśmy przed „eksperymentem medycznym” sprzedawanym jako „bezpieczny i skuteczny”. To nie była medycyna, to był biznes na skalę globalną, gdzie życie i zdrowie ludzi stały się walutą. I dziś już nikt nie zmyje tej odpowiedzialności – ani koncerny, ani politycy, ani eksperci, którzy świadomie wprowadzali społeczeństwa w błąd.
    ·0 Oceny
  • Czesława Kwoka - 14-letnia więźniarka Auschwitz.
    Czesława Kwoka
    Urodziła się 15 sierpnia 1928 roku. Była jednym z tzw. Dzieci Zamojszczyzny, przymusowo wysiedlonych w celu założenia nowych osad dla ludności etnicznie niemieckiej. Szacuje się, że podczas akcji wywieziono ok. 110 tys. Polaków, w tym 30 tys. dzieci. Na ich miejsce przybyło co najmniej 10 tys. Niemców i 7 tys. Ukraińców.
    Część dzieci została wysłana na zniemczenie do Rzeszy. Inne zmarły w wagonach bydlęcych albo zostały zamordowane zastrzykiem z fenolu. Taki los spotkał właśnie 14-letnią Czesławę Kwokę.
    Dziewczyna trafiła do obozu przejściowego w Zamościu, a następnie 13 grudnia 1942 r., razem z mamą Katarzyną, wywieziono ją do Auschwitz-Birkenau. Została uznana za więźnia politycznego, o czym świadczy czerwony trójkąt na pasiaku. Nadano jej numer 26947. Wiadomo, że była katoliczką.
    Zaraz po przybyciu do obozu sfotografował ją Wilhelm Brasse
    12 marca 1943 roku w klatkę piersiową wstrzyknięto jej fenol. Jej mama, Katarzyna Kwoka, zginęła 18 lutego 1943.
    Czesława Kwoka - 14-letnia więźniarka Auschwitz. Czesława Kwoka Urodziła się 15 sierpnia 1928 roku. Była jednym z tzw. Dzieci Zamojszczyzny, przymusowo wysiedlonych w celu założenia nowych osad dla ludności etnicznie niemieckiej. Szacuje się, że podczas akcji wywieziono ok. 110 tys. Polaków, w tym 30 tys. dzieci. Na ich miejsce przybyło co najmniej 10 tys. Niemców i 7 tys. Ukraińców. Część dzieci została wysłana na zniemczenie do Rzeszy. Inne zmarły w wagonach bydlęcych albo zostały zamordowane zastrzykiem z fenolu. Taki los spotkał właśnie 14-letnią Czesławę Kwokę. Dziewczyna trafiła do obozu przejściowego w Zamościu, a następnie 13 grudnia 1942 r., razem z mamą Katarzyną, wywieziono ją do Auschwitz-Birkenau. Została uznana za więźnia politycznego, o czym świadczy czerwony trójkąt na pasiaku. Nadano jej numer 26947. Wiadomo, że była katoliczką. Zaraz po przybyciu do obozu sfotografował ją Wilhelm Brasse 12 marca 1943 roku w klatkę piersiową wstrzyknięto jej fenol. Jej mama, Katarzyna Kwoka, zginęła 18 lutego 1943.
    Like
    1
    ·0 Oceny
Więcej artykułów
Locus https://locusmind.one