ŻYJEMY W ILUZJI
W 1980 roku badacze z Dartmouth University przeprowadzili badanie,
które powinno było wstrząsnąć naszym rozumieniem percepcji i rzeczywistości.
Uczestnikom powiedziano, że biorą udział w eksperymencie psychologicznym
badającym, jak ludzie reagują na zniekształcenia twarzy.
Każdej osobie nałożono teatralny makijaż na policzek, symulujący realistyczną bliznę.
Patrzyli na siebie w lustrze i przypominano im cel badania: interakcję z nieznajomymi
i późniejsze raportowanie, jak byli traktowani.
Nastąpił kluczowy zwrot eksperymentu.
Tuż przed opuszczeniem pokoju przez uczestników, makijażyści twierdzili,
że muszą dokonać małej korekty.
W rzeczywistości całkowicie usunęli „bliznę”.
Jednak uczestnicy nadal wierzyli, że mają zniekształcenie — i tę wiarę przenieśli do świata.
Po powrocie ich relacje były przewidywalne. Ludzie byli nieuprzejmi.
Zimni. Niezręczni. Niektórzy mówili, że inni częściej odwracali wzrok.
Kilku czuło, że wzbudzają litość.
Ale nie było żadnego zniekształcenia. Jedyną rzeczą, która się zmieniła,
była wiara uczestników.
Myśleli, że wyglądają na uszkodzonych — a ich mózgi znalazły dokładnie to,
czego się spodziewały.
Nie jako świadoma strategia poznawcza, lecz jako neurobiologiczny wzorzec
kształtujący ich percepcję.
Od razu przychodzą na myśl liczne dyskusje na temat dyskryminacji.
Ile z niej naprawdę się dzieje — a ile jest tylko subiektywne, podsycane przez media,
które karmią i legitymizują nadwrażliwość?
Niewiele rzeczy bardziej zaspokaja ego niż rola ofiary — z której można subtelnie
atakować innych, oskarżając ich o bycie agresorami.
Ale jest tu głębsze pytanie: - Czym naprawdę jest rzeczywistość?
To badanie ujawnia coś radykalnego:- mózg nie pokazuje nam rzeczywistości.
Pokazuje to, czego oczekujemy.
Czerpie z pamięci, traum, oczekiwań, wartości i projekcji — i maluje z nich obraz.
Nie widzisz świata takim, jaki jest.
Widzisz to, co twój mózg wytrenował, by widzieć.
A ten obraz wydaje się prawdziwy, ponieważ jest ucieleśniony.
Czujesz go w trzewiach, w napięciu ramion.
Wszystko, co postrzegamy „na zewnątrz”, jest kształtowane przez to,
co od dawna istnieje „wewnątrz”.
Dlatego dwie osoby mogą przejść tą samą ulicą i doświadczyć jej zupełnie inaczej.
Widzieliśmy to wyraźnie od kwietnia 2020 roku.
W zależności od tego, który wewnętrzny mechanizm został wyzwolony
— strach przed chorobą lub strach przed utratą wolności
— ludzie przeżywali zupełnie różne rzeczywistości.
Problemem nie jest subiektywność. Problemem jest to, że większość ludzi wierzy,
że jest obiektywna.
Jeśli pytasz:
- „Dlaczego ludzie nie mogą się już zgodzić co do podstawowych faktów?”
— oto twoja odpowiedź:
Bo większość ludzi nie widzi faktów. Widzi przewidywania.
Teraz zróbmy krok wstecz.
Planeta pełna układów nerwowych, które projektują swoje lęki i ideały na świat
— każdy przekonany, że widzi jasno, każdy emocjonalnie pewny,
że jego wersja wydarzeń to „rzeczywistość”.
Edukacja nas przed tym nie chroni. Wręcz przeciwnie, wiedza akademicka
czy tak zwana „skrystalizowana inteligencja” tylko sprawia,
że iluzja jest bardziej elokwentna.
Bardziej pewna siebie.
Ale to wciąż projekcja.
Ludzie w badaniu nie kłamali. Nie wymyślali swoich doświadczeń.
Ich ból był prawdziwy. I to jest przerażające:
- możesz głęboko cierpieć z powodu czegoś, co nawet nie istnieje.
To nie jest wezwanie do odrzucenia tego bólu.
To wezwanie do wzięcia odpowiedzialności za własną percepcję.
Nie po to, by poczuć się lepiej. Nie po to, by myśleć pozytywnie.
Ale by nauczyć się przerywać halucynację.
Jaką „bliznę” nadal widzisz — mimo że dawno zniknęła?
I jak mogłoby się zmienić twoje życie… gdybyś przestał w nią wierzyć?
Końcowa myśl:
> „Największa wolność to nie brak strachu czy bólu, ale jasność widzenia iluzji
— i wybór obecności zamiast niej.”
#lifetime
👇👇👇
ŻYJEMY W ILUZJI
W 1980 roku badacze z Dartmouth University przeprowadzili badanie,
które powinno było wstrząsnąć naszym rozumieniem percepcji i rzeczywistości.
Uczestnikom powiedziano, że biorą udział w eksperymencie psychologicznym
badającym, jak ludzie reagują na zniekształcenia twarzy.
Każdej osobie nałożono teatralny makijaż na policzek, symulujący realistyczną bliznę.
Patrzyli na siebie w lustrze i przypominano im cel badania: interakcję z nieznajomymi
i późniejsze raportowanie, jak byli traktowani.
Nastąpił kluczowy zwrot eksperymentu.
Tuż przed opuszczeniem pokoju przez uczestników, makijażyści twierdzili,
że muszą dokonać małej korekty.
W rzeczywistości całkowicie usunęli „bliznę”.
Jednak uczestnicy nadal wierzyli, że mają zniekształcenie — i tę wiarę przenieśli do świata.
Po powrocie ich relacje były przewidywalne. Ludzie byli nieuprzejmi.
Zimni. Niezręczni. Niektórzy mówili, że inni częściej odwracali wzrok.
Kilku czuło, że wzbudzają litość.
Ale nie było żadnego zniekształcenia. Jedyną rzeczą, która się zmieniła,
była wiara uczestników.
Myśleli, że wyglądają na uszkodzonych — a ich mózgi znalazły dokładnie to,
czego się spodziewały.
Nie jako świadoma strategia poznawcza, lecz jako neurobiologiczny wzorzec
kształtujący ich percepcję.
Od razu przychodzą na myśl liczne dyskusje na temat dyskryminacji.
Ile z niej naprawdę się dzieje — a ile jest tylko subiektywne, podsycane przez media,
które karmią i legitymizują nadwrażliwość?
Niewiele rzeczy bardziej zaspokaja ego niż rola ofiary — z której można subtelnie
atakować innych, oskarżając ich o bycie agresorami.
Ale jest tu głębsze pytanie: - Czym naprawdę jest rzeczywistość?
To badanie ujawnia coś radykalnego:- mózg nie pokazuje nam rzeczywistości.
Pokazuje to, czego oczekujemy.
Czerpie z pamięci, traum, oczekiwań, wartości i projekcji — i maluje z nich obraz.
Nie widzisz świata takim, jaki jest.
Widzisz to, co twój mózg wytrenował, by widzieć.
A ten obraz wydaje się prawdziwy, ponieważ jest ucieleśniony.
Czujesz go w trzewiach, w napięciu ramion.
Wszystko, co postrzegamy „na zewnątrz”, jest kształtowane przez to,
co od dawna istnieje „wewnątrz”.
Dlatego dwie osoby mogą przejść tą samą ulicą i doświadczyć jej zupełnie inaczej.
Widzieliśmy to wyraźnie od kwietnia 2020 roku.
W zależności od tego, który wewnętrzny mechanizm został wyzwolony
— strach przed chorobą lub strach przed utratą wolności
— ludzie przeżywali zupełnie różne rzeczywistości.
Problemem nie jest subiektywność. Problemem jest to, że większość ludzi wierzy,
że jest obiektywna.
Jeśli pytasz:
- „Dlaczego ludzie nie mogą się już zgodzić co do podstawowych faktów?”
— oto twoja odpowiedź:
Bo większość ludzi nie widzi faktów. Widzi przewidywania.
Teraz zróbmy krok wstecz.
Planeta pełna układów nerwowych, które projektują swoje lęki i ideały na świat
— każdy przekonany, że widzi jasno, każdy emocjonalnie pewny,
że jego wersja wydarzeń to „rzeczywistość”.
Edukacja nas przed tym nie chroni. Wręcz przeciwnie, wiedza akademicka
czy tak zwana „skrystalizowana inteligencja” tylko sprawia,
że iluzja jest bardziej elokwentna.
Bardziej pewna siebie.
Ale to wciąż projekcja.
Ludzie w badaniu nie kłamali. Nie wymyślali swoich doświadczeń.
Ich ból był prawdziwy. I to jest przerażające:
- możesz głęboko cierpieć z powodu czegoś, co nawet nie istnieje.
To nie jest wezwanie do odrzucenia tego bólu.
To wezwanie do wzięcia odpowiedzialności za własną percepcję.
Nie po to, by poczuć się lepiej. Nie po to, by myśleć pozytywnie.
Ale by nauczyć się przerywać halucynację.
Jaką „bliznę” nadal widzisz — mimo że dawno zniknęła?
I jak mogłoby się zmienić twoje życie… gdybyś przestał w nią wierzyć?
Końcowa myśl:
> „Największa wolność to nie brak strachu czy bólu, ale jasność widzenia iluzji
— i wybór obecności zamiast niej.”
#lifetime
·0 Oceny