Przejdź na wersje Pro

  • Raymond Buckland "Wielka księga symboli magicznych i duchowych. Ilustrowany przewodnik po najskuteczniejszych znakach i omenach z różnych kultur"

    #raymond #buckland #symboli #magicznych #duchowych

    https://khaliperius.blogspot.com/2025/09/raymond-buckland-wielka-ksiega-symboli.html
    Raymond Buckland "Wielka księga symboli magicznych i duchowych. Ilustrowany przewodnik po najskuteczniejszych znakach i omenach z różnych kultur" #raymond #buckland #symboli #magicznych #duchowych https://khaliperius.blogspot.com/2025/09/raymond-buckland-wielka-ksiega-symboli.html
    KHALIPERIUS.BLOGSPOT.COM
    Raymond Buckland "Wielka księga symboli magicznych i duchowych. Ilustrowany przewodnik po najskuteczniejszych znakach i omenach z różnych kultur"
    Oficjalny blog Khaliperiusa
    Like
    1
    ·0 Oceny
  • Nie żyje Graham Greene
    Obok Wesa Studi był to chyba najbardziej rozpoznawalny z aktywnych zawodowo aktorów indiańskiego pochodzenia. Jeszcze w zeszłym roku pojawił się w serialu z Sylvestrem Stallone pt: „Tulsa King”, a obecnie jako jedna z trzech głównych gwiazd kanadyjskiej serii „Sweet Summer Pow Wow” partnerował parze młodszych wykonawców.
    Graham Greene to jednak przede wszystkim niezapomniany Kopiący Ptak z „Tańczącego z wilkami” (1990) w reżyserii Kevina Costnera. Za rolę tę aktor był nominowany do Oscara. Możemy kojarzyć go również z filmów takich jak „Zielona mila”, „Thunder Heart”, „Wind River: Na przeklętej ziemi”, „Maverick”, „Śnieżne psy”, „Szara Sowa”, „Szklana pułapka 3”, serii „Zmierzch” czy serialu „Przystanek Alaska”.
    Agent aktora w oświadczeniu dla „Deadline” napisał - „Graham Greene był wspaniałym człowiekiem z niezachwianą moralnością i charakterem, którego będzie nam zawsze brakować”
    Coś jest w tych słowach bo zawsze gdy pojawiał się na ekranie biło od niego specyficzne ciepło. Przynajmniej ja tak go odbierałem
    Aktor zmarł po ciężkiej chorobie. Miał 73 lata
    Nie żyje Graham Greene 😞 😞 Obok Wesa Studi był to chyba najbardziej rozpoznawalny z aktywnych zawodowo aktorów indiańskiego pochodzenia. Jeszcze w zeszłym roku pojawił się w serialu z Sylvestrem Stallone pt: „Tulsa King”, a obecnie jako jedna z trzech głównych gwiazd kanadyjskiej serii „Sweet Summer Pow Wow” partnerował parze młodszych wykonawców. Graham Greene to jednak przede wszystkim niezapomniany Kopiący Ptak z „Tańczącego z wilkami” (1990) w reżyserii Kevina Costnera. Za rolę tę aktor był nominowany do Oscara. Możemy kojarzyć go również z filmów takich jak „Zielona mila”, „Thunder Heart”, „Wind River: Na przeklętej ziemi”, „Maverick”, „Śnieżne psy”, „Szara Sowa”, „Szklana pułapka 3”, serii „Zmierzch” czy serialu „Przystanek Alaska”. Agent aktora w oświadczeniu dla „Deadline” napisał - „Graham Greene był wspaniałym człowiekiem z niezachwianą moralnością i charakterem, którego będzie nam zawsze brakować” 😞 😞 Coś jest w tych słowach bo zawsze gdy pojawiał się na ekranie biło od niego specyficzne ciepło. Przynajmniej ja tak go odbierałem 😞 Aktor zmarł po ciężkiej chorobie. Miał 73 lata 😞
    ·0 Oceny

  • Unia Europejska funduje agendę LGBT, feminizm itp. w Ameryce Łacińskiej.

    Niemal 1 mld euro wydaliśmy na propagandę ideologiczną w Ameryce Łacińskiej. Skalę marnotrawstwa ukazuje raport Centrum Praw Podstawowych, w którym możemy przeczytać, że w latach 2014-2024 z unijnych środków skorzystało niemal 800 organizacji promujących LGBT, feminizm, aborcję czy masową imigrację.

    Zamiast pomocy w walce z ubóstwem – finansowanie programów genderowych, edukacji seksualnej i działań podważających granice państw. Wydaliśmy na to 939,5 mln euro.
    Przykłady:
    – Ekwador – projekt „Naprzód z Różnorodnością”, szkolenia genderowe i promocja „kompleksowej edukacji seksualnej”,
    – Boliwia – „Więcej praw, mniej bezkarności: pełne obywatelstwo dla osób LGBT”,
    – Brazylia – projekty dla organizacji transseksualistów,
    – Peru – promocja aborcji przez organizację powiązaną z oskarżeniami o molestowanie seksualne wobec jej pracowników.
    – Meksyk – wsparcie nielegalnej migracji do USA.
    To oczywiście tylko wąski wycinek. Z raportu wynika jasno: Komisja Europejska pełni centralną rolę w budowaniu globalnej sieci ideologicznej, wykorzystując fundusze unijne jako narzędzie wpływu politycznego i kulturowego. Obserwujemy finansowanie agendy, która rozsadza fundamenty cywilizacyjne chrześcijańskiej cywilizacji, nie tylko w Europie, ale i na świecie. A najsmutniejsze w tym wszystkim, że płacą za to także polscy podatnicy.
    Unia Europejska funduje agendę LGBT, feminizm itp. w Ameryce Łacińskiej. Niemal 1 mld euro wydaliśmy na propagandę ideologiczną w Ameryce Łacińskiej. Skalę marnotrawstwa ukazuje raport Centrum Praw Podstawowych, w którym możemy przeczytać, że w latach 2014-2024 z unijnych środków skorzystało niemal 800 organizacji promujących LGBT, feminizm, aborcję czy masową imigrację. Zamiast pomocy w walce z ubóstwem – finansowanie programów genderowych, edukacji seksualnej i działań podważających granice państw. Wydaliśmy na to 939,5 mln euro. Przykłady: – Ekwador – projekt „Naprzód z Różnorodnością”, szkolenia genderowe i promocja „kompleksowej edukacji seksualnej”, – Boliwia – „Więcej praw, mniej bezkarności: pełne obywatelstwo dla osób LGBT”, – Brazylia – projekty dla organizacji transseksualistów, – Peru – promocja aborcji przez organizację powiązaną z oskarżeniami o molestowanie seksualne wobec jej pracowników. – Meksyk – wsparcie nielegalnej migracji do USA. To oczywiście tylko wąski wycinek. Z raportu wynika jasno: Komisja Europejska pełni centralną rolę w budowaniu globalnej sieci ideologicznej, wykorzystując fundusze unijne jako narzędzie wpływu politycznego i kulturowego. Obserwujemy finansowanie agendy, która rozsadza fundamenty cywilizacyjne chrześcijańskiej cywilizacji, nie tylko w Europie, ale i na świecie. A najsmutniejsze w tym wszystkim, że płacą za to także polscy podatnicy.
    ·0 Oceny
  • ETS-2 – unijny podatek, który RADYKALNIE podniesie koszty życia w Polsce. Eurokraci uzależnią od niego fundusze europejskie.

    Jeśli Polska nie zgodzi się na dyktat klimatystów z Brukseli, będzie mogła stracić fundusze unijne. To założenia nowego unijnego budżetu na lata 2028-2034. To kolejny cios w polskie rodziny oraz naszą suwerenność

    Wchodzący w 2027 roku ETS-2 to nowy system opłat za emisje gazów cieplarnianych, który zapłaci dosłownie każdy obywatel. Bezpośrednio obejmie on paliwa kopalne, ogrzewanie budynków i transport. W praktyce oznacza to wyższe rachunki za ogrzewanie, przygotowywanie posiłków, tankowanie auta, podróże zagraniczne, bilety autobusowe czy usługi kurierskie. Wszystkie te usługi związane są w końcu z paliwami kopalnymi.

    Nowy budżet UE na lata 2028–2034 to 2 biliony euro. Pieniądze te mają wspierać http://m.in. „zielone technologie” oraz „dekarbonizację”. Ale dla Polskich rodzin nowy budżet UE to także kosztowny obowiązek: gdyż aby korzystać z funduszy, musimy wdrożyć wspomniany wcześniej ETS-2 i spełniać tzw. standardy praworządności (uzależnione od politycznych preferencji eurokratów).

    Według raportu „Analiza wpływu ETS2 na koszty życia Polaków” przeciętna polska rodzina zapłaci dodatkowo:
    • 6 338 zł w latach 2027–2030 przy ogrzewaniu gazem (do 24 018 zł do 2035 r.)
    • 10 311 zł w latach 2027–2030 przy ogrzewaniu węglem (do 39 074 zł do 2035 r.)
    Według portalu ”Wysokie Napięcie”, który powoływał się na dane GUS, w 2021 roku w Polsce 4 mln rodzin korzystało z ogrzewania gazowego, a kolejne 3,4 mln z ogrzewania węglowego.

    Polska jest w szczególnej sytuacji: chłodny klimat wymaga dużego zużycia energii, a węgiel wciąż dominuje w ogrzewaniu ze względu na jego niską cenę i łatwą dostępność przez całe dekady, kiedy polski węgiel budował polski dobrobyt. Komisja Europejska ignoruje realia polskich domów i możliwości finansowe obywateli. ETS-2 to nie ekologia – to ekonomiczny szantaż i odbieranie pieniędzy Polakom w imię powstrzymania zmian klimatu, które i tak są nieuchronne w skali globalnej.
    ETS-2 – unijny podatek, który RADYKALNIE podniesie koszty życia w Polsce. Eurokraci uzależnią od niego fundusze europejskie. Jeśli Polska nie zgodzi się na dyktat klimatystów z Brukseli, będzie mogła stracić fundusze unijne. To założenia nowego unijnego budżetu na lata 2028-2034. To kolejny cios w polskie rodziny oraz naszą suwerenność Wchodzący w 2027 roku ETS-2 to nowy system opłat za emisje gazów cieplarnianych, który zapłaci dosłownie każdy obywatel. Bezpośrednio obejmie on paliwa kopalne, ogrzewanie budynków i transport. W praktyce oznacza to wyższe rachunki za ogrzewanie, przygotowywanie posiłków, tankowanie auta, podróże zagraniczne, bilety autobusowe czy usługi kurierskie. Wszystkie te usługi związane są w końcu z paliwami kopalnymi. Nowy budżet UE na lata 2028–2034 to 2 biliony euro. Pieniądze te mają wspierać http://m.in. „zielone technologie” oraz „dekarbonizację”. Ale dla Polskich rodzin nowy budżet UE to także kosztowny obowiązek: gdyż aby korzystać z funduszy, musimy wdrożyć wspomniany wcześniej ETS-2 i spełniać tzw. standardy praworządności (uzależnione od politycznych preferencji eurokratów). Według raportu „Analiza wpływu ETS2 na koszty życia Polaków” przeciętna polska rodzina zapłaci dodatkowo: • 6 338 zł w latach 2027–2030 przy ogrzewaniu gazem (do 24 018 zł do 2035 r.) • 10 311 zł w latach 2027–2030 przy ogrzewaniu węglem (do 39 074 zł do 2035 r.) Według portalu ”Wysokie Napięcie”, który powoływał się na dane GUS, w 2021 roku w Polsce 4 mln rodzin korzystało z ogrzewania gazowego, a kolejne 3,4 mln z ogrzewania węglowego. Polska jest w szczególnej sytuacji: chłodny klimat wymaga dużego zużycia energii, a węgiel wciąż dominuje w ogrzewaniu ze względu na jego niską cenę i łatwą dostępność przez całe dekady, kiedy polski węgiel budował polski dobrobyt. Komisja Europejska ignoruje realia polskich domów i możliwości finansowe obywateli. ETS-2 to nie ekologia – to ekonomiczny szantaż i odbieranie pieniędzy Polakom w imię powstrzymania zmian klimatu, które i tak są nieuchronne w skali globalnej.
    ·0 Oceny
  • Ukraińska fabryka dyplomów i wiz dla imigrantów. Funkcjonuje w Łodzi.

    Prawie każdy student tej uczelni to cudzoziemiec. Większość z nich rezygnuje ze studiów po pierwszym roku. Celem jej nie jest więc edukacja, a legalizacja pobytu imigrantów. Prorosyjski biznesmen Heorhij Szczokin z Ukrainy prowadzi Wyższą Szkołę Nauk Społecznych i Bezpieczeństwa w Łodzi. Śledztwo ABW ujawniło, że była to fabryka dyplomów dla cudzoziemców, która przy okazji ułatwia młodym Ukraińcom ucieczkę z kraju.

    Heorhij Szczokin podobny biznes zaczął już w 1989 roku, kiedy założył w Kijowie Międzyregionalną Akademię Zarządzania Personelem (MAUP). Na stronie internetowej założyciel przedstawia się jako „znany ukraiński naukowiec i organizator innowacyjnej edukacji”, twórca własnych teorii rozwoju społecznego i zarządzania kadrami oraz kierunku naukowego – psychodiagnostyki wizualnej. Biznesmen chwali się tytułami doktora honoris causa w Azerbejdżanie, Kirgistanie, na Białorusi i Kubie - wszystkie z tych krajów znajdowały się w ścisłej strefie wpływów rosyjskich.

    Uczelnia MAUP od początku była krytykowana http://m.in. za powielanie kłamstwa oświęcimskiego. Szczokin, jako obywatel Ukrainy, piszący w języku rosyjskim, wzbudzał kontrowersje na arenie międzynarodowej od wielu lat. Jego uczelnia organizowała konferencje naukowe z udziałem lidera Ku Klux Klanu Davida Duke i publikowała antysemicką prasę. Szacuje się, że MAUP odpowiada za około 70 proc. antysemickich publikacji w kraju. Sam Szczokin przed rozpadem ZSRR był wiernym i wysokim rangą działaczem Komunistycznej Partii Ukrainy, z powiązaniami z KGB. Żona Szczokina prowadzi na Krymie sanatorium, które po wkroczeniu Rosjan otrzymało lukratywne kontrakty z rosyjskimi władzami na sumę 196 mln rubli.

    Jak widać, postać Heorhija Szczokina jest bardzo barwna, a samo wpisanie jego nazwiska w Google daje nam wiele informacji na temat tego człowieka. Jak więc doszło do tego, że w 2019 roku człowiek ten dostał pozwolenie na prowadzenie uczelni w Polsce?

    Heorhij Szczokin wraz z synem Rostysławem kupił w Polsce udziały w spółce Trinum Perfectum, właścicielce Wyższej Szkoły Bezpieczeństwa Wewnętrznego w Łodzi. Uczelnia ściągała głównie studentów z Ukrainy, formalnie prowadząc studia online, choć według prokuratury miało to charakter fikcyjny. W 2021 r. uczelnia miała 2499 studentów, w tym zaledwie siedmiu Polaków, stając się w praktyce maszynką do zarabiania na cudzoziemcach, szczególnie w czasie wojny na Ukrainie, kiedy mężczyźni byli zwolnieni z mobilizacji.

    Po wybuchu wojny pełnoskalowej dochody uczelni wystrzeliły, z około 600 tys. zł w 2021 r. do blisko 3 mln zł w 2022 r., a w kolejnych latach utrzymywały się na poziomie 2–2,9 mln zł. W czerwcu 2025 r. prorektor uczelni, Iryna K., została zatrzymana przez CBA pod zarzutem korupcji – miała wręczać łapówki http://m.in. członkowi Polskiej Komisji Akredytacyjnej w zamian za pozytywne opinie o uczelni. Kwota łapówek wyniosła co najmniej 200 tys. zł. Równocześnie inni pracownicy uczelni w Łodzi usłyszeli zarzuty związane z podrabianiem dokumentów dla studentów.

    Po aferze uczelnia (bez zmiany struktury własnościowej) przeżyła rebranding. Teraz to Wyższa Szkołą Nauk Społecznych i Bezpieczeństwa i prowadzi działalność dalej. Nie wiadomo, na ile faktycznie zajmuje się edukacją, a na ile przestępczy proceder trwa.

    Obecnie uczelnia działa pod nazwą Wyższa Szkoła Nauk Społecznych i Bezpieczeństwa w Łodzi, nadal prowadząc studia online i przyjmując głównie cudzoziemców. Sprawą zainteresowali się dziennikarze „Rzeczpospolitej”, jednak Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego nie ujawnia wyników kontroli, powołując się na procedury formalne.

    Polskie państwo znów nie zadziałało.
    Ukraińska fabryka dyplomów i wiz dla imigrantów. Funkcjonuje w Łodzi. Prawie każdy student tej uczelni to cudzoziemiec. Większość z nich rezygnuje ze studiów po pierwszym roku. Celem jej nie jest więc edukacja, a legalizacja pobytu imigrantów. Prorosyjski biznesmen Heorhij Szczokin z Ukrainy prowadzi Wyższą Szkołę Nauk Społecznych i Bezpieczeństwa w Łodzi. Śledztwo ABW ujawniło, że była to fabryka dyplomów dla cudzoziemców, która przy okazji ułatwia młodym Ukraińcom ucieczkę z kraju. Heorhij Szczokin podobny biznes zaczął już w 1989 roku, kiedy założył w Kijowie Międzyregionalną Akademię Zarządzania Personelem (MAUP). Na stronie internetowej założyciel przedstawia się jako „znany ukraiński naukowiec i organizator innowacyjnej edukacji”, twórca własnych teorii rozwoju społecznego i zarządzania kadrami oraz kierunku naukowego – psychodiagnostyki wizualnej. Biznesmen chwali się tytułami doktora honoris causa w Azerbejdżanie, Kirgistanie, na Białorusi i Kubie - wszystkie z tych krajów znajdowały się w ścisłej strefie wpływów rosyjskich. Uczelnia MAUP od początku była krytykowana http://m.in. za powielanie kłamstwa oświęcimskiego. Szczokin, jako obywatel Ukrainy, piszący w języku rosyjskim, wzbudzał kontrowersje na arenie międzynarodowej od wielu lat. Jego uczelnia organizowała konferencje naukowe z udziałem lidera Ku Klux Klanu Davida Duke i publikowała antysemicką prasę. Szacuje się, że MAUP odpowiada za około 70 proc. antysemickich publikacji w kraju. Sam Szczokin przed rozpadem ZSRR był wiernym i wysokim rangą działaczem Komunistycznej Partii Ukrainy, z powiązaniami z KGB. Żona Szczokina prowadzi na Krymie sanatorium, które po wkroczeniu Rosjan otrzymało lukratywne kontrakty z rosyjskimi władzami na sumę 196 mln rubli. Jak widać, postać Heorhija Szczokina jest bardzo barwna, a samo wpisanie jego nazwiska w Google daje nam wiele informacji na temat tego człowieka. Jak więc doszło do tego, że w 2019 roku człowiek ten dostał pozwolenie na prowadzenie uczelni w Polsce? Heorhij Szczokin wraz z synem Rostysławem kupił w Polsce udziały w spółce Trinum Perfectum, właścicielce Wyższej Szkoły Bezpieczeństwa Wewnętrznego w Łodzi. Uczelnia ściągała głównie studentów z Ukrainy, formalnie prowadząc studia online, choć według prokuratury miało to charakter fikcyjny. W 2021 r. uczelnia miała 2499 studentów, w tym zaledwie siedmiu Polaków, stając się w praktyce maszynką do zarabiania na cudzoziemcach, szczególnie w czasie wojny na Ukrainie, kiedy mężczyźni byli zwolnieni z mobilizacji. Po wybuchu wojny pełnoskalowej dochody uczelni wystrzeliły, z około 600 tys. zł w 2021 r. do blisko 3 mln zł w 2022 r., a w kolejnych latach utrzymywały się na poziomie 2–2,9 mln zł. W czerwcu 2025 r. prorektor uczelni, Iryna K., została zatrzymana przez CBA pod zarzutem korupcji – miała wręczać łapówki http://m.in. członkowi Polskiej Komisji Akredytacyjnej w zamian za pozytywne opinie o uczelni. Kwota łapówek wyniosła co najmniej 200 tys. zł. Równocześnie inni pracownicy uczelni w Łodzi usłyszeli zarzuty związane z podrabianiem dokumentów dla studentów. Po aferze uczelnia (bez zmiany struktury własnościowej) przeżyła rebranding. Teraz to Wyższa Szkołą Nauk Społecznych i Bezpieczeństwa i prowadzi działalność dalej. Nie wiadomo, na ile faktycznie zajmuje się edukacją, a na ile przestępczy proceder trwa. Obecnie uczelnia działa pod nazwą Wyższa Szkoła Nauk Społecznych i Bezpieczeństwa w Łodzi, nadal prowadząc studia online i przyjmując głównie cudzoziemców. Sprawą zainteresowali się dziennikarze „Rzeczpospolitej”, jednak Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego nie ujawnia wyników kontroli, powołując się na procedury formalne. Polskie państwo znów nie zadziałało.
    ·0 Oceny
  • Ukryte badania: Ukraińcy na początku wojny nie czuli sympatii do Polaków i nie byli im wdzięczni.

    Pierwsze badania nastrojów z początku wojny jasno pokazały, że Ukraińcy nie lubią Polaków. Przyznała to w rozmowie z Onetem socjolog Dorota Peretiatkowicz. Wyniki te jednak zostały zatajone, by – jak stwierdziła – „nie zostały źle odebrane”. To oznacza, że od samego początku opinia publiczna była karmiona jednostronną narracją, a fakty ukryto przed społeczeństwem. Z badań wynikało, że dla większości uchodźców Polska była tylko krajem tranzytowym, a nie miejscem, w którym chcą zostać. Ukraińcy nie odczuwali wdzięczności wobec Polaków za przyjęcie i pomoc – przeciwnie, okazywanie przez nas dobroci rodziło w nich niechęć, bo nie chcieli czuć się dłużnikami. Jak podkreśliła Peretiatkowicz, Ukraińcy nie chcieli zdaniem socjolog być postrzegani w roli „sierotki” dziękującej za ratunek, podczas gdy Ukraińcy.

    To pokazuje ogromną przepaść między rzeczywistością a propagandą, która była w Polsce narzucana przez media i polityków. Polakom mówiono o „braterstwie” i „wspólnocie losów”, podczas gdy badania wskazywały na chłód, obojętność, a nawet niechęć ze strony uchodźców. Entuzjazm Polaków wobec pomagania Ukraińcom był bardzo duży i długo się utrzymywał. Gdyby nie zatajenie tych badań, wszystko mogłoby się skończyć znacznie szybciej, a rządzący byliby bardziej ostrożni z uchwalaniem kolejnych przywilejów dla obywateli Ukrainy.

    Ukrywanie takich wyników to dowód, że społeczeństwo nie było traktowane poważnie – zamiast prawdy dostaliśmy starannie ułożoną narrację. To nic innego jak inżynieria społeczna.
    Ukryte badania: Ukraińcy na początku wojny nie czuli sympatii do Polaków i nie byli im wdzięczni. Pierwsze badania nastrojów z początku wojny jasno pokazały, że Ukraińcy nie lubią Polaków. Przyznała to w rozmowie z Onetem socjolog Dorota Peretiatkowicz. Wyniki te jednak zostały zatajone, by – jak stwierdziła – „nie zostały źle odebrane”. To oznacza, że od samego początku opinia publiczna była karmiona jednostronną narracją, a fakty ukryto przed społeczeństwem. Z badań wynikało, że dla większości uchodźców Polska była tylko krajem tranzytowym, a nie miejscem, w którym chcą zostać. Ukraińcy nie odczuwali wdzięczności wobec Polaków za przyjęcie i pomoc – przeciwnie, okazywanie przez nas dobroci rodziło w nich niechęć, bo nie chcieli czuć się dłużnikami. Jak podkreśliła Peretiatkowicz, Ukraińcy nie chcieli zdaniem socjolog być postrzegani w roli „sierotki” dziękującej za ratunek, podczas gdy Ukraińcy. To pokazuje ogromną przepaść między rzeczywistością a propagandą, która była w Polsce narzucana przez media i polityków. Polakom mówiono o „braterstwie” i „wspólnocie losów”, podczas gdy badania wskazywały na chłód, obojętność, a nawet niechęć ze strony uchodźców. Entuzjazm Polaków wobec pomagania Ukraińcom był bardzo duży i długo się utrzymywał. Gdyby nie zatajenie tych badań, wszystko mogłoby się skończyć znacznie szybciej, a rządzący byliby bardziej ostrożni z uchwalaniem kolejnych przywilejów dla obywateli Ukrainy. Ukrywanie takich wyników to dowód, że społeczeństwo nie było traktowane poważnie – zamiast prawdy dostaliśmy starannie ułożoną narrację. To nic innego jak inżynieria społeczna.
    ·0 Oceny

  • Zapłacił już 124 tys. zł! Rolnik hodujący świnie prawomocnie ukarany!

    Sprawa Szymona Kluki to przykład, jak polskie sądy oderwały się od rzeczywistości wsi. Rolnik prowadzi gospodarstwo na 65 hektarach, hoduje 360 sztuk trzody – zgodnie z przepisami, poniżej progów oddziaływania na środowisko, bez obowiązku operatu środowiskowego. Nawet biegły sądowy ocenił uciążliwość jego budynków na 19 w skali 0–50, czyli niską. A mimo to sąd nakazał mu zapłacić sąsiadom ponad 114 tys. zł za „zapachy”. Teraz Sąd Najwyższy oddalił skargę kasacyjną Szymona Kluki.

    Pytanie podstawowe: gdzie jest miara smrodu? Na jakiej podstawie stwierdzono, że normalna działalność rolnicza to „ponadprzeciętna uciążliwość”? To nie rolnik wprowadził się pod blokowisko – to gospodarstwo jest na wsi od pokoleń i nie ma co się oszukiwać, od tego jest wieś, aby mieć swoje zapachy.

    Ten wyrok Sądu Najwyższego otwiera niebezpieczną furtkę: każdy sąsiad, któremu nie odpowiada zapach obornika czy chlewni, może pociągnąć rolnika do sądu. To cios w fundament polskiego rolnictwa i zachęta do dalszej likwidacji gospodarstw rodzinnych.

    Rolnictwo to nie hobby, tylko warunek naszego bezpieczeństwa żywnościowego. Jeśli państwo nie stanie jednoznacznie po stronie rolników, skończymy uzależnieni od importu żywności i dyktatu zagranicznych korporacji.

    Rolnik ma prawo hodować zwierzęta, a wieś ma prawo pachnieć wsią.

    Zapłacił już 124 tys. zł! Rolnik hodujący świnie prawomocnie ukarany! Sprawa Szymona Kluki to przykład, jak polskie sądy oderwały się od rzeczywistości wsi. Rolnik prowadzi gospodarstwo na 65 hektarach, hoduje 360 sztuk trzody – zgodnie z przepisami, poniżej progów oddziaływania na środowisko, bez obowiązku operatu środowiskowego. Nawet biegły sądowy ocenił uciążliwość jego budynków na 19 w skali 0–50, czyli niską. A mimo to sąd nakazał mu zapłacić sąsiadom ponad 114 tys. zł za „zapachy”. Teraz Sąd Najwyższy oddalił skargę kasacyjną Szymona Kluki. Pytanie podstawowe: gdzie jest miara smrodu? Na jakiej podstawie stwierdzono, że normalna działalność rolnicza to „ponadprzeciętna uciążliwość”? To nie rolnik wprowadził się pod blokowisko – to gospodarstwo jest na wsi od pokoleń i nie ma co się oszukiwać, od tego jest wieś, aby mieć swoje zapachy. Ten wyrok Sądu Najwyższego otwiera niebezpieczną furtkę: każdy sąsiad, któremu nie odpowiada zapach obornika czy chlewni, może pociągnąć rolnika do sądu. To cios w fundament polskiego rolnictwa i zachęta do dalszej likwidacji gospodarstw rodzinnych. Rolnictwo to nie hobby, tylko warunek naszego bezpieczeństwa żywnościowego. Jeśli państwo nie stanie jednoznacznie po stronie rolników, skończymy uzależnieni od importu żywności i dyktatu zagranicznych korporacji. Rolnik ma prawo hodować zwierzęta, a wieś ma prawo pachnieć wsią.
    ·0 Oceny
  • ·0 Oceny
  • Świat, który znacie właśnie przestaje istnieć, tylko o tym nie wiecie. Pewien radziecki dysydent napisał książkę "Czy ZSRR dotrwa do roku 1984?". Tytuł oczywiście nawiązuje do legendarnej książki George'a Orwell'a pod tytułem "1984", która była traktatem o naturze systemów totalitarnych. Stwierdził w niej, że nie dotrwa, ponieważ "niewolnik zbuduje piramidę lecz nie zbuduje komputera". W ogromnym skrócie, stwierdzał, że totalitarny system komunistyczny zabierając jednostkom ludzkim wolność jednoczesnie pozbawia je kreatywności i tym samym wynalazczości. Niewolnika jego zdaniem można zmusić "pod batem" by na przykład przeniósł kamień z punktu "a" do "b" lecz nie można mu nakazać by coś kreatywnego wymyślił. Stwierdził, że system totalitarny musi tym samym przegrać z systemem demokratycznym. Cywilizacja Zachodnia i jej wynalazczość jest między innymi pochodną zastosowania myśli Kartezjusza : dubito,ergo cogito,cogito, ergo sum. "Wątpię, więc myślę, myślę, więc jestem". Jednostka ludzka, by być kreatywna, nie może mieć wszystkich odpowiedzi podanych na tacy, musi miec możliwość wątpliwości by móc myśleć i tworzyć. Masowe wdrożenie w życie systemów, które będą przewidywały zachowania jednostek ludzkich to kwestia czasu. Pojawi się problem, co ma zrobić system wiedząc, że jednostka popełni przestępstwo? Karać przed popełnieniem przestępstwa? Czyli karać za "myślo - zbrodnię", co jest charakterystyczne dla systemów totalitarnych, eliminując wywodzącą się z chrześcijaństwa, podstawę Cywilizacji Zachodniej, jaką jest wolna wola człowieka? To w sposób immanentny będzie niszczyło kreatywność i wynalazczość jednostek i tym samym zbiorowości...lecz tu jest kluczowy fakt ukryty. W przeciwieństwie do przeszłości, kreatywność i tym samym wynalazczość ludzi nie będzie już potrzebna władcom systemu. Dlaczego? Wynalazki będą tworzone przez maszyny i stanie się to nie tylko zbędne dla nich lecz także szkodliwe, bo niekontrolowane i konkurencyjne. Wolność już umarła a zrozumiecie to w nadchodzących latach. Żegnaj stary świecie. Żegnaj na zawsze. Cieszę się, że mogłem Cię doświadczyć i już wiem, że będę za Tobą tęsknił.
    Świat, który znacie właśnie przestaje istnieć, tylko o tym nie wiecie. Pewien radziecki dysydent napisał książkę "Czy ZSRR dotrwa do roku 1984?". Tytuł oczywiście nawiązuje do legendarnej książki George'a Orwell'a pod tytułem "1984", która była traktatem o naturze systemów totalitarnych. Stwierdził w niej, że nie dotrwa, ponieważ "niewolnik zbuduje piramidę lecz nie zbuduje komputera". W ogromnym skrócie, stwierdzał, że totalitarny system komunistyczny zabierając jednostkom ludzkim wolność jednoczesnie pozbawia je kreatywności i tym samym wynalazczości. Niewolnika jego zdaniem można zmusić "pod batem" by na przykład przeniósł kamień z punktu "a" do "b" lecz nie można mu nakazać by coś kreatywnego wymyślił. Stwierdził, że system totalitarny musi tym samym przegrać z systemem demokratycznym. Cywilizacja Zachodnia i jej wynalazczość jest między innymi pochodną zastosowania myśli Kartezjusza : dubito,ergo cogito,cogito, ergo sum. "Wątpię, więc myślę, myślę, więc jestem". Jednostka ludzka, by być kreatywna, nie może mieć wszystkich odpowiedzi podanych na tacy, musi miec możliwość wątpliwości by móc myśleć i tworzyć. Masowe wdrożenie w życie systemów, które będą przewidywały zachowania jednostek ludzkich to kwestia czasu. Pojawi się problem, co ma zrobić system wiedząc, że jednostka popełni przestępstwo? Karać przed popełnieniem przestępstwa? Czyli karać za "myślo - zbrodnię", co jest charakterystyczne dla systemów totalitarnych, eliminując wywodzącą się z chrześcijaństwa, podstawę Cywilizacji Zachodniej, jaką jest wolna wola człowieka? To w sposób immanentny będzie niszczyło kreatywność i wynalazczość jednostek i tym samym zbiorowości...lecz tu jest kluczowy fakt ukryty. W przeciwieństwie do przeszłości, kreatywność i tym samym wynalazczość ludzi nie będzie już potrzebna władcom systemu. Dlaczego? Wynalazki będą tworzone przez maszyny i stanie się to nie tylko zbędne dla nich lecz także szkodliwe, bo niekontrolowane i konkurencyjne. Wolność już umarła a zrozumiecie to w nadchodzących latach. Żegnaj stary świecie. Żegnaj na zawsze. Cieszę się, że mogłem Cię doświadczyć i już wiem, że będę za Tobą tęsknił.
    ·0 Oceny
  • 'Ja też byłem raz na wczasach. Wędrownych. Był taki upał że mnie do dzisiaj suszy...'
    - Jan Himilsbach
    'Ja też byłem raz na wczasach. Wędrownych. Był taki upał że mnie do dzisiaj suszy...' - Jan Himilsbach
    ·0 Oceny
Locus https://locusmind.one