Cokolwiek by się nie działo — nie wyjeżdżajcie!!!
W naszej historii zawsze wtedy, gdy ludziom mówiono: „uciekajcie dla własnego dobra”, chodziło o coś więcej niż o bezpieczeństwo. Chodziło o ziemię, o pamięć, o ciągłość.
Dziś znów pojawiają się słowa takie jak „ewakuacja”, „plan awaryjny”, „plecak przetrwania”. Brzmi to rozsądnie, jakby ktoś chciał nas chronić. Ale we mnie rodzi się niepokój. Bo jeśli przez lata państwo nie potrafiło zapewnić ludziom bezpieczeństwa na co dzień — trudno uwierzyć, że teraz nagle z troską planuje, którędy mamy uciekać. To już nie troska. To logistyka.
Historia lubi się powtarzać.
Po powstaniach car zabierał ziemię i wysyłał ludzi na Sybir. W czasie wojny mordowano tych, którzy myśleli samodzielnie. W PRL-u wypychano ich za granicę. Zawsze ten sam cel — osłabić, rozproszyć, pozbawić korzeni.
Po 2004 roku miliony Polaków wyjechały „za chlebem”. W tym samym czasie nikt nie pomyślał, by sprowadzić potomków naszych rodaków z dawnych republik ZSRR. Za to chętnie przyjmowano ludzi z zupełnie innych kultur. Dziś znów słyszymy o ewakuacjach, planach awaryjnych, przesiedleniach — i mam czasem wrażenie, że historia znowu zatacza koło.
Ziemie między Bałtykiem a Morzem Czarnym zawsze były kluczowe. To nie tylko terytorium — to przestrzeń wpływów, energii, idei. Kto ją kontroluje, ten kontroluje kierunek, w którym zmierza Europa. Dlatego tyle razy próbowano nas stąd wypchnąć — nie zawsze z bronią w ręku. Czasem po prostu „dla naszego dobra”.
Nie dajcie się przestraszyć.
Nie dajcie się wypchnąć z własnego miejsca.
Niech wasze domy, wasze pola i wasze ulice pozostaną waszym spokojem.
Nie trzeba walczyć — wystarczy zostać. Bo ten, kto zostaje, chroni nie tylko siebie, ale też pamięć o tym, że Polska to nie teren do zagospodarowania. To nasz dom.
W naszej historii zawsze wtedy, gdy ludziom mówiono: „uciekajcie dla własnego dobra”, chodziło o coś więcej niż o bezpieczeństwo. Chodziło o ziemię, o pamięć, o ciągłość.
Dziś znów pojawiają się słowa takie jak „ewakuacja”, „plan awaryjny”, „plecak przetrwania”. Brzmi to rozsądnie, jakby ktoś chciał nas chronić. Ale we mnie rodzi się niepokój. Bo jeśli przez lata państwo nie potrafiło zapewnić ludziom bezpieczeństwa na co dzień — trudno uwierzyć, że teraz nagle z troską planuje, którędy mamy uciekać. To już nie troska. To logistyka.
Historia lubi się powtarzać.
Po powstaniach car zabierał ziemię i wysyłał ludzi na Sybir. W czasie wojny mordowano tych, którzy myśleli samodzielnie. W PRL-u wypychano ich za granicę. Zawsze ten sam cel — osłabić, rozproszyć, pozbawić korzeni.
Po 2004 roku miliony Polaków wyjechały „za chlebem”. W tym samym czasie nikt nie pomyślał, by sprowadzić potomków naszych rodaków z dawnych republik ZSRR. Za to chętnie przyjmowano ludzi z zupełnie innych kultur. Dziś znów słyszymy o ewakuacjach, planach awaryjnych, przesiedleniach — i mam czasem wrażenie, że historia znowu zatacza koło.
Ziemie między Bałtykiem a Morzem Czarnym zawsze były kluczowe. To nie tylko terytorium — to przestrzeń wpływów, energii, idei. Kto ją kontroluje, ten kontroluje kierunek, w którym zmierza Europa. Dlatego tyle razy próbowano nas stąd wypchnąć — nie zawsze z bronią w ręku. Czasem po prostu „dla naszego dobra”.
Nie dajcie się przestraszyć.
Nie dajcie się wypchnąć z własnego miejsca.
Niech wasze domy, wasze pola i wasze ulice pozostaną waszym spokojem.
Nie trzeba walczyć — wystarczy zostać. Bo ten, kto zostaje, chroni nie tylko siebie, ale też pamięć o tym, że Polska to nie teren do zagospodarowania. To nasz dom.
Cokolwiek by się nie działo — nie wyjeżdżajcie!!!
W naszej historii zawsze wtedy, gdy ludziom mówiono: „uciekajcie dla własnego dobra”, chodziło o coś więcej niż o bezpieczeństwo. Chodziło o ziemię, o pamięć, o ciągłość.
Dziś znów pojawiają się słowa takie jak „ewakuacja”, „plan awaryjny”, „plecak przetrwania”. Brzmi to rozsądnie, jakby ktoś chciał nas chronić. Ale we mnie rodzi się niepokój. Bo jeśli przez lata państwo nie potrafiło zapewnić ludziom bezpieczeństwa na co dzień — trudno uwierzyć, że teraz nagle z troską planuje, którędy mamy uciekać. To już nie troska. To logistyka.
Historia lubi się powtarzać.
Po powstaniach car zabierał ziemię i wysyłał ludzi na Sybir. W czasie wojny mordowano tych, którzy myśleli samodzielnie. W PRL-u wypychano ich za granicę. Zawsze ten sam cel — osłabić, rozproszyć, pozbawić korzeni.
Po 2004 roku miliony Polaków wyjechały „za chlebem”. W tym samym czasie nikt nie pomyślał, by sprowadzić potomków naszych rodaków z dawnych republik ZSRR. Za to chętnie przyjmowano ludzi z zupełnie innych kultur. Dziś znów słyszymy o ewakuacjach, planach awaryjnych, przesiedleniach — i mam czasem wrażenie, że historia znowu zatacza koło.
Ziemie między Bałtykiem a Morzem Czarnym zawsze były kluczowe. To nie tylko terytorium — to przestrzeń wpływów, energii, idei. Kto ją kontroluje, ten kontroluje kierunek, w którym zmierza Europa. Dlatego tyle razy próbowano nas stąd wypchnąć — nie zawsze z bronią w ręku. Czasem po prostu „dla naszego dobra”.
Nie dajcie się przestraszyć.
Nie dajcie się wypchnąć z własnego miejsca.
Niech wasze domy, wasze pola i wasze ulice pozostaną waszym spokojem.
Nie trzeba walczyć — wystarczy zostać. Bo ten, kto zostaje, chroni nie tylko siebie, ale też pamięć o tym, że Polska to nie teren do zagospodarowania. To nasz dom.
·5 Wyświetlenia
·0 Oceny