Upgrade to Pro

https://www.facebook.com/groups/1050669705089207/permalink/3221589814663841/?rdid=JUPGzFrX5zjdloi5#

Proszę nie czytać tego posta bo będą bluzgi.
Bluzgi - bo jak ubrać w okrągłe słowa złość, wzburzenie ,strach i bezradność kiedy spotykasz się ze ścianą?
Ścianą nie do przebicia bo żyjemy w chorym systemie pseudo opieki medycznej?
Nie mówię tu o jednostkach (znam cudownych lekarzy, którym dużo zawdzięczam ...Ludzi z powołania, którzy mimo 24 godzinnego dyżuru i podkrążonych oczu potrafią z uśmiechem przybić piątkę z gorączkującym dzieciakiem i fachowo zdiagnozować problem. Dać realną pomóc i wsparcie.
Niestety są i tacy , którzy kłapią drzwiami.
Junior od poniedziałku nie wyraźny. Poję czarnym bzem, miodem i syropem z czosnku. Nie pomaga. Jest coraz gorzej. Gorączkuje do 39. W gardle ma żyletki. Nie je, pije jak ptaszek. Od rana próbuję dodzwonić się do rejestracji. 30 telefonów i ciągle zajęte...albo brak sygnału. Tomcio bierze wolne, jedzie do przychodni osobiście i słyszy klasyczne- brak numerków.
Nie ma szans , proszę spróbować jutro.
Wraca, daje leki p/gorączkowe. Nie dzałają więc robi okłady z lodu i kąpiel w letniej wodzie. Temperatura trochę spada ale Mały leje się przez ręce.
Wracam z roboty. Głową mi pęka, nie spałam całą noc robiąc kompresy.Widzę kupkę nieszczęścia z błyszczącymi oczami więc ostatkiem sił pakuję Młodego do auta i jedziemy do przychodni. Jest 16-ta.
W rejestracji mówię co i jak, proszę o możliwość przyjęcia .
Bezradnie rozkładają ręce. Pediatry brak. Pracuje do 12. Pytam o jakiegokolwiek lekarza. Jest jeden dla dorosłych, proszę pytać.
Czekam. Wchodzę z innym pacjentem.Od razu krzyk.
- Ma Pani numerek?
- Pani doktor to nagla sytuacja...
- MA NUMEREK!!!?
- Nie mam, ale...
- To WYJDZIE!!!
- Pani doktor , tu chodzi o dziecko...
- NIECH CZEKA!
Kłap. Drzwi się zamykają.
Siedzę jak pies pod drzwiami. Z głodu trzęsą mi się ręce...Skronie pulsują, Młody chce pić. Nie mam. Zagryzam wargi.
Żeby nie wrzeszczeć skupiam się na na oblepionej brudem świetlówce.
Tik . Tak...Głowa nadal pęka. 17.30.
Wciąż przychodzą nowi pacjenci a ja nawet nie wiem czy zostanę przyjęta.
Przu kolejnym pacjencie póbuję raz jeszcze.
- Pani doktor...
-Mam Umówionych Pacjentów! PROSZĘ Czekać! Albo na opiekę nocną!
W tym momencie też mam ochotę pierdolnąć drzwiami.
Kurwa.
Gdzie ja żyję?
Na drugim piętrze tego samego budynku jest druga praktyka rodzinna , do której nie należę.
W desperacji ciągnę półprzytomne dziecko na kolejne piętro. Głos mi drży ale silę się na spokój.
- Dzień dobry. Przyjmuje jakiś pediatra?
- TAK. DR...D...a
- A przyjmie nas w nagłej sytuacji...?
- Myślę, że tak...proszę zapytać
- Tylko, że chciałam skorzystac z wizyty jednorazowej, bo w naszej przychodni nie ma numerków...
- A to nie! Z takiej wizyty mogą skorzystać albo obcokrajowcy albo jakby Pani była z innego miasta!
- Mam chore dziecko z wysoką gorączką i potrzebuję pomocy!.- cedzę powoli....
Czuję gorącą wściekłość w gardle ...Jeszcze chwila i wybuchnę ale jeszcze raz, na siłę biorę bardzo głęboki oddech....
- To proszę iść do swojej opieki podstawowej!
- Ale tam nie ma pediatry i nikt nie chce mnie przyjąć!
- No to co ja Pani poradzę....
Ściana . Kurwa ściana.
Mieszkam w Polsce. Tu pracuję i płacę podatki.
Podwójne składki na opiekę medyczną
( z etatu i działalności) i nie mogę z niej skorzystać kiedy jestem w potrzebie!
Gdybym była kurwa z Etiopii, Afganistanu czy Ukrainy pewnie zostałabym przyjęta! Ich chroni prawo.
Ale Nie Ciebie - Matko Polko! Ty idź na opiekę nocną gdzie spędzisz kolejne 2 godz z nieprzytomnym dzieckiem. Po to by przyjął Cię chirurg, który stwierdzi, że masz podawać paracetamol a jak będzie gorzej masz zgłosić się do swojego lekarza rodzinnego. Koło się zamyka. Spróbuj raz jeszcze...
https://www.facebook.com/groups/1050669705089207/permalink/3221589814663841/?rdid=JUPGzFrX5zjdloi5# Proszę nie czytać tego posta bo będą bluzgi. Bluzgi - bo jak ubrać w okrągłe słowa złość, wzburzenie ,strach i bezradność kiedy spotykasz się ze ścianą? Ścianą nie do przebicia bo żyjemy w chorym systemie pseudo opieki medycznej? Nie mówię tu o jednostkach (znam cudownych lekarzy, którym dużo zawdzięczam ...Ludzi z powołania, którzy mimo 24 godzinnego dyżuru i podkrążonych oczu potrafią z uśmiechem przybić piątkę z gorączkującym dzieciakiem i fachowo zdiagnozować problem. Dać realną pomóc i wsparcie. Niestety są i tacy , którzy kłapią drzwiami. Junior od poniedziałku nie wyraźny. Poję czarnym bzem, miodem i syropem z czosnku. Nie pomaga. Jest coraz gorzej. Gorączkuje do 39. W gardle ma żyletki. Nie je, pije jak ptaszek. Od rana próbuję dodzwonić się do rejestracji. 30 telefonów i ciągle zajęte...albo brak sygnału. Tomcio bierze wolne, jedzie do przychodni osobiście i słyszy klasyczne- brak numerków. Nie ma szans , proszę spróbować jutro. Wraca, daje leki p/gorączkowe. Nie dzałają więc robi okłady z lodu i kąpiel w letniej wodzie. Temperatura trochę spada ale Mały leje się przez ręce. Wracam z roboty. Głową mi pęka, nie spałam całą noc robiąc kompresy.Widzę kupkę nieszczęścia z błyszczącymi oczami więc ostatkiem sił pakuję Młodego do auta i jedziemy do przychodni. Jest 16-ta. W rejestracji mówię co i jak, proszę o możliwość przyjęcia . Bezradnie rozkładają ręce. Pediatry brak. Pracuje do 12. Pytam o jakiegokolwiek lekarza. Jest jeden dla dorosłych, proszę pytać. Czekam. Wchodzę z innym pacjentem.Od razu krzyk. - Ma Pani numerek? - Pani doktor to nagla sytuacja... - MA NUMEREK!!!? - Nie mam, ale... - To WYJDZIE!!! - Pani doktor , tu chodzi o dziecko... - NIECH CZEKA! Kłap. Drzwi się zamykają. Siedzę jak pies pod drzwiami. Z głodu trzęsą mi się ręce...Skronie pulsują, Młody chce pić. Nie mam. Zagryzam wargi. Żeby nie wrzeszczeć skupiam się na na oblepionej brudem świetlówce. Tik . Tak...Głowa nadal pęka. 17.30. Wciąż przychodzą nowi pacjenci a ja nawet nie wiem czy zostanę przyjęta. Przu kolejnym pacjencie póbuję raz jeszcze. - Pani doktor... -Mam Umówionych Pacjentów! PROSZĘ Czekać! Albo na opiekę nocną! W tym momencie też mam ochotę pierdolnąć drzwiami. Kurwa. Gdzie ja żyję? Na drugim piętrze tego samego budynku jest druga praktyka rodzinna , do której nie należę. W desperacji ciągnę półprzytomne dziecko na kolejne piętro. Głos mi drży ale silę się na spokój. - Dzień dobry. Przyjmuje jakiś pediatra? - TAK. DR...D...a - A przyjmie nas w nagłej sytuacji...? - Myślę, że tak...proszę zapytać - Tylko, że chciałam skorzystac z wizyty jednorazowej, bo w naszej przychodni nie ma numerków... - A to nie! Z takiej wizyty mogą skorzystać albo obcokrajowcy albo jakby Pani była z innego miasta! - Mam chore dziecko z wysoką gorączką i potrzebuję pomocy!.- cedzę powoli.... Czuję gorącą wściekłość w gardle ...Jeszcze chwila i wybuchnę ale jeszcze raz, na siłę biorę bardzo głęboki oddech.... - To proszę iść do swojej opieki podstawowej! - Ale tam nie ma pediatry i nikt nie chce mnie przyjąć! - No to co ja Pani poradzę.... Ściana . Kurwa ściana. Mieszkam w Polsce. Tu pracuję i płacę podatki. Podwójne składki na opiekę medyczną ( z etatu i działalności) i nie mogę z niej skorzystać kiedy jestem w potrzebie! Gdybym była kurwa z Etiopii, Afganistanu czy Ukrainy pewnie zostałabym przyjęta! Ich chroni prawo. Ale Nie Ciebie - Matko Polko! Ty idź na opiekę nocną gdzie spędzisz kolejne 2 godz z nieprzytomnym dzieckiem. Po to by przyjął Cię chirurg, który stwierdzi, że masz podawać paracetamol a jak będzie gorzej masz zgłosić się do swojego lekarza rodzinnego. Koło się zamyka. Spróbuj raz jeszcze...
·73 Views ·0 Reviews
Locus https://locusmind.one