Mieszkańcy terenów przygranicznych twierdzą, że regularnie widują żołnierzy kupujących alkohol w sklepach i "małpki" porozrzucane wokół pozostałości po ogniskach. — Widzimy te jelcze, które podjeżdżają przed sklepy i są załadowywane prywatnymi zakupami wojskowych, w tym m.in. właśnie alkoholem — mówi radiu Tok FM Kamil Syller, prawnik i mieszkaniec Podlasia, pomagający migrantom. Temat stał się głośny po tym, jak 1 stycznia pijany żołnierz strzelał do cywili w miejscowości Mielnik (woj. podlaskie).