https://www.facebook.com/photo/?fbid=1191825358992059&set=a.292953188879285
Wyobraźmy to sobie: małe miasteczko, herb z dwiema wieżami – jedna już martwa, po cukrowni, druga jeszcze ciepła, bo to komin zakładów sodowych. Praca dla całych pokoleń, ogrzewanie, odbiór ścieków, sens życia – wszystko z jednego miejsca. I teraz to miejsce pada, a mieszkańcom Janikowa zostaje tylko herb, nostalgia i lodowate kaloryfery.
Qemetica Soda Polska – ostatni bastion przemysłowej dumy regionu, jedyny w kraju producent sody kalcynowanej, największy producent soli warzonej. Zakład, który dostarczał nie tylko produkty, ale ciepło do mieszkań i... odbierał ścieki. Czyli dosłownie: od stóp do głów. A teraz: grupowe zwolnienia, zamknięcie, dramat.
Powód? Zielony Ład. Ten sam Zielony Ład, który promują europosłowie Europejskiej Partii Ludowej – tej samej, do której należy Platforma Obywatelska. A teraz, gdy pożar w ich własnym gospodarstwie, europosłowie biegną do Komisji Europejskiej z dramatycznymi apelami.
Tak, dokładnie ci sami, którzy jeszcze niedawno głosowali za europejską dekarbonizacją, transformacją, redukcją emisji, czułością dla planety i bezwzględnością wobec przemysłu. A teraz krzyczą: "ratujcie naszą fabrykę!". No przecież się nie da. To się wyklucza, kochani.
Bo nie da się jednocześnie być promotorem Zielonego Ładu i ratować zakład, który pali, dymi i nie mieści się w PowerPointach Fransów Timmermansów. A już na pewno nie da się zachować twarzy, gdy w Janikowie, gdzie w ostatnich wyborach 53,46% mieszkańców zagłosowało na KO, Trzecią Drogę i Lewicę, a tu nagle dzięki wzmożonym uśmiechom zabraknie pracy, ciepłej wody i systemu odbioru fekaliów.
I nie, to nie jest czarny humor. To konsekwencja wyborów – dosłownie i w przenośni.
Bo kiedy głosujesz na ludzi, którzy z uporem maniaka opowiadają o zeroemisyjnej Europie, zakazie kotłów gazowych, sztucznej inteligencji w traktorach i neutralności klimatycznej do 2050 roku, a później dziwisz się, że fabryka sodowa nie wytrzymuje kosztów i się zamyka – to, wybaczcie, ale nie można mieć jednocześnie wiatraków i kominów. Warto byłoby jednak spojrzeć na ten uśmiech w lusterku podczas golenia.
Na dodatek: cóż za ironia! Jeszcze niedawno mieszkańcy z dumą wrzucali na fejsie grafiki z gwiazdkami, a dziś – zamiast kontentu politycznego – będą wrzucać CV do urzędu pracy. Z hasłem przewodnim: "transformacja energetyczna – ja i moja rodzina".
Do tego dochodzi jeszcze walor symboliczny: ścieki. Bo jak mówi burmistrz Janikowa, cała gmina zrzuca je do zakładu sodowego. A po jego zamknięciu nie będzie gdzie. Czeka nas więc nie tylko zimno w kaloryferach, ale i możliwa ekologiczna katastrofa w toalecie. Ciekawe, czy Greta Thunberg przyjedzie z pomocą?
Ale może być gorzej. Może przyjadą ekolodzy i powiedzą: "Nie martwcie się, zamiast pracy w fabryce będziecie robić warsztaty z kompostowania!". Albo granty na odnawialne źródła energii i festiwal "sody alternatywnej".
Zresztą, kogo dziś obchodzi Janikowo? Przecież tu nie ma artystów, tęczowych parasolek, ani marszów równości. Więc kiedy kominy milkną, kaloryfery stygną, a ścieki szukają nowego ujścia, Warszawa i Bruksela mają ważniejsze sprawy – jak na przykład gender w szkole podstawowej czy podatek od mięsa.
A mieszkańcy? No cóż. Głosowali, jak głosowali. Wybierali, jak wybierali. Teraz mogą tylko usiąść w cieniu martwego komina i powiesić transparent: "Zielony Ład – dziękujemy za bezrobocie".
https://www.facebook.com/photo/?fbid=1191825358992059&set=a.292953188879285
🔥 Wyobraźmy to sobie: małe miasteczko, herb z dwiema wieżami – jedna już martwa, po cukrowni, druga jeszcze ciepła, bo to komin zakładów sodowych. Praca dla całych pokoleń, ogrzewanie, odbiór ścieków, sens życia – wszystko z jednego miejsca. I teraz to miejsce pada, a mieszkańcom Janikowa zostaje tylko herb, nostalgia i lodowate kaloryfery.
Qemetica Soda Polska – ostatni bastion przemysłowej dumy regionu, jedyny w kraju producent sody kalcynowanej, największy producent soli warzonej. Zakład, który dostarczał nie tylko produkty, ale ciepło do mieszkań i... odbierał ścieki. Czyli dosłownie: od stóp do głów. A teraz: grupowe zwolnienia, zamknięcie, dramat.
Powód? Zielony Ład. Ten sam Zielony Ład, który promują europosłowie Europejskiej Partii Ludowej – tej samej, do której należy Platforma Obywatelska. A teraz, gdy pożar w ich własnym gospodarstwie, europosłowie biegną do Komisji Europejskiej z dramatycznymi apelami.
Tak, dokładnie ci sami, którzy jeszcze niedawno głosowali za europejską dekarbonizacją, transformacją, redukcją emisji, czułością dla planety i bezwzględnością wobec przemysłu. A teraz krzyczą: "ratujcie naszą fabrykę!". No przecież się nie da. To się wyklucza, kochani.
Bo nie da się jednocześnie być promotorem Zielonego Ładu i ratować zakład, który pali, dymi i nie mieści się w PowerPointach Fransów Timmermansów. A już na pewno nie da się zachować twarzy, gdy w Janikowie, gdzie w ostatnich wyborach 53,46% mieszkańców zagłosowało na KO, Trzecią Drogę i Lewicę, a tu nagle dzięki wzmożonym uśmiechom zabraknie pracy, ciepłej wody i systemu odbioru fekaliów.
I nie, to nie jest czarny humor. To konsekwencja wyborów – dosłownie i w przenośni.
Bo kiedy głosujesz na ludzi, którzy z uporem maniaka opowiadają o zeroemisyjnej Europie, zakazie kotłów gazowych, sztucznej inteligencji w traktorach i neutralności klimatycznej do 2050 roku, a później dziwisz się, że fabryka sodowa nie wytrzymuje kosztów i się zamyka – to, wybaczcie, ale nie można mieć jednocześnie wiatraków i kominów. Warto byłoby jednak spojrzeć na ten uśmiech w lusterku podczas golenia.
Na dodatek: cóż za ironia! Jeszcze niedawno mieszkańcy z dumą wrzucali na fejsie grafiki z gwiazdkami, a dziś – zamiast kontentu politycznego – będą wrzucać CV do urzędu pracy. Z hasłem przewodnim: "transformacja energetyczna – ja i moja rodzina".
Do tego dochodzi jeszcze walor symboliczny: ścieki. Bo jak mówi burmistrz Janikowa, cała gmina zrzuca je do zakładu sodowego. A po jego zamknięciu nie będzie gdzie. Czeka nas więc nie tylko zimno w kaloryferach, ale i możliwa ekologiczna katastrofa w toalecie. Ciekawe, czy Greta Thunberg przyjedzie z pomocą?
Ale może być gorzej. Może przyjadą ekolodzy i powiedzą: "Nie martwcie się, zamiast pracy w fabryce będziecie robić warsztaty z kompostowania!". Albo granty na odnawialne źródła energii i festiwal "sody alternatywnej".
Zresztą, kogo dziś obchodzi Janikowo? Przecież tu nie ma artystów, tęczowych parasolek, ani marszów równości. Więc kiedy kominy milkną, kaloryfery stygną, a ścieki szukają nowego ujścia, Warszawa i Bruksela mają ważniejsze sprawy – jak na przykład gender w szkole podstawowej czy podatek od mięsa.
A mieszkańcy? No cóż. Głosowali, jak głosowali. Wybierali, jak wybierali. Teraz mogą tylko usiąść w cieniu martwego komina i powiesić transparent: "Zielony Ład – dziękujemy za bezrobocie".
·40 Wyświetlenia
·0 Oceny